piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział XXXVII



*poniedziałek*


Obudziłam się wtulona w Niall. Pocałowałam go delikatnie i po cichu wyszłam z łóżka. Dziś postanowiła że pójdę do lekarze, bo sytuacja na weselu nie była jedyna. Wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki. Szybko załatwiłam poranna toaletę i wyszłam z pomieszczenia. Poszłam jeszcze do pokoju po torebkę, całe szczęście Niall jeszcze spał. Dałam mu jeszcze jednego całusa i wyszłam na korytarz, a tam spotkałam Weronikę.
-Wybierasz się gdzieś?- zapytała.
-Mam pewna sprawę do załatwienia.- odpowiedziałam.
-Związaną z twoim ostatnimi stacjami w ubikacji?- zapytał znów.
-Skąd o tym wiesz?- zapytałam teraz ja.
-Monika idę z Tobą.- powiedział stanowczo nie odpowiadając na moje pytanie.
-Nie trzeba dam sobie radę.
-Nie ma nie, idę i kropka.- powiedziała- Tylko poczekaj chwilę wezmę torebkę.- mówiąc to wchodził już do pokoju mojego brata. Po kilku sekundach była z powrotem.- Dobra możemy iść.
Nie podobało mi się to że idzie ze mną, ale cóż.
Dojechaliśmy do przychodni do której chodziłam przed tym jak wyjechałam do UK. 
-Myślisz że choroba wraca?- zapytała mnie Wera.
-To chyba ja powinnam zapytać Cię o to.- odpowiedziałam, brunetka zmieszał się. Czyżby czegoś mi nie mówiła?
Weszliśmy do budynku, pani w recepcji uśmiechnęła się szeroko.
-Witaj Moniko, dr. Pajor już na Ciebie czeka.
-Dzień dobry, dziękuje bardzo.- powiedziałam i skierowałam się do gabinetu.
Weronika weszła ze mną.
-Witam Moniko.-przywitał mnie doktor.- A to kto?- zapytał.
-Dzień dobry, to jest pani doktor która przeprowadzała moją operacje w Anglii a jednocześnie dziewczyna mojego brata.- powiedziałam.
-Miło mi panią poznać, Witold Pajor.-podał rękę brunetce.
-Mi również, Weronika Stawska.
-W takim razie co Cię do mnie sprowadza?- zapytał patrząc na mnie.
-Ostatnio dziwnie się czuję.-powiedziałam.- Mam zawroty głowy i często wymiotuje.
-Myślisz że to nawroty?- zapytał.
-Nie wiem.- odpowiedziałam szczerze.
-W taki razie choć zrobimy tomografie i zobaczymy. 
Ruszyliśmy w stronę sali, zostałam położona na łóżku. Weronika i Dr. Pajor stali za szyba i o czymś rozmawiali.
Po dziesięciu minutach było już po badaniu, a my siedzieliśmy już w gabinecie.
-To tak, rozmawiałem trochę z panią Stawską i ona ma Ci coś do powiedzenia, więc zostawi was same.- powiedział starszy pan i wyszedł.
-Co masz mi do powiedzenia?- zapytałam.
-Mówię na wstępie że to nie był mój pomysł.-powiedziała.
-Mów o co chodzi.
-Nie przypadkowo zapadłaś w śpiączkę po ostatniej operacji.- odpowiedziała cicho.
-O czym ty mówisz?
-Masz jeszcze jeden guz.
-Co?- zapytałam ze łzami w oczach.- Od kiedy o tym wiesz?
-Pamiętasz jak się obudziłaś robiliśmy tomografie?-pokiwałam twierdząco głową.- Od tamtej pory.
-Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć?
-Nie miałam.
-Słucham?
-Andrzej mnie o to prosił, chciał żebyś mogła żyć normalnie.
-Czyli moje zdanie się nie liczy?- znów zadałam pytanie.
-To nie tak.
-A jak?- krzyknęłam.
-I tak nie mogliśmy zrobić tej operacji, taka możliwość będzie dopiero za rok lub dwa.- powiedziała spokojnie.- Ten guz nie ma nic do twojego stanu zdrowia.
-To co to może być?-zapytałam, choć znałam na to odpowiedź.
-Spytam wprost, okej?- zapytała, a ja znów tylko pokiwałam głową.- Spałaś z Niallem?
-Tak.- odpowiedziałam trochę zmieszana.
-Kiedy?- zapytała znów.
-Jak byliśmy w Irlandii.
-Ostatnia miesiączka kiedy miała być?
-Dwa tygodnie temu.- powiedziałam.
-W takim razie idziemy do ginekologa.- odpowiedziała wstając.
-Co?
-Musimy się upewnić.- powiedziała stojąc już przy drzwiach. Również wstałam i poszłam do drzwi.
Na moje szczęście ginekolog był w tym samy budynku, bez problemu zostałam zarejestrowana, a po chwili siedziałam już w gabinecie.
-Witam, w jakiej sprawia?- popatrzyła na mnie pytająco pani doktor.
-Myślę że jestem w ciąży.-powiedziałam cicho.
-Dobrze, za chwilę to sprawdzimy. Proszę położyć się na łóżku.
Zrobiłam to co mi kazała, byłam trochę przestraszona ale starałam się tego nie pokazywać.
Lekarka nałożyła na mój brzuch jakąś dziwną maź i zaczęła jeździć po moim brzuchu. Po chwili zobaczyłam uśmiech na jej twarzy.
-Tak jesteś w ciąży.- powiedziała, a ja na zawołanie zaczęłam płakać.- Spokojnie to nic strasznego, jest to dopiero piąty tydzień, więc masz jeszcze dużo czasu.
-Mogę już iść?- zapytałam.
-Tak, ale pamiętaj dbaj o siebie i proszę żebyś była pod stałą opieką lekarską.- powiedziała lekarka.
-Dobrze.- wytarłam swój brzuch z tej nie przyjemnej mazi i wyszłam na korytarz.
-I co?- zapytała Weronika.
-Piąty tydzień.- powiedziałam i opadłam ciężko na krzesło.
-To wspaniale.- ucieszyła się.
-Jestem za młoda na dziecko, jeszcze ta cała choroba.- powiedziałam a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.- A jeśli nie dam rady? Co powie Niall?
-Spokojnie dasz radę, masz wokół siebie ludzi którzy Ci pomogą i wszystko będzie dobrze.- mówiąc to gładziła mnie po plecach.- A Niall będzie skakał jak głupek, on Cię kocha i tego malucha o tam- tu pokazała na mój brzuch-  również, więc głowa do góry i wracamy do domu. Musimy przekazać tą wspaniałą nowie.- zaśmiała się.
-I pogadać z Andrzejem.- dodałam.
-Zostaw to, wiesz że to nie nawroty więc spokojnie. A teraz nie możesz się denerwować, więc odpuść.
-Masz racje, kiedyś tam z nim o tym porozmawiam.
Wyszłyśmy z przychodni i ruszyłyśmy w stronę domu. Jechałyśmy w ciszy, teraz rozmowa nie była nam potrzebna. Ja myślałam nad tym co teraz będzie. Czy wszystko już się ułoży? Czy będę dobra matką? Czy podołam tej roli? Siedziałam tak patrząc przez szybę, obserwują ludzi którzy szli chodnikiem i gładziłam się po brzucho. Ono tam jest i teraz będzie tylko moje i jego. Jak to mówią owoc miłość dwojga ludzi. Ale czy przetrwamy? To wszystko się okaże niebawem. Samochód zatrzymał się na podjeździe, a my szybko z niego wysiadłyśmy.
-Jezu gdzie byłaś? Wiesz jak się martwiłem?- tylko weszłyśmy do domu Niall zaczął zadawać pytania.
-Musze Ci coś powiedzieć.- powiedziałam pomału.
-Co się stało?- zapytała z paniką w oczach.- Znów to samo co przez ostatnie dni? Monika mów.
-Spokojnie, chodź.-powiedziałam i wzięłam go za rękę. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę pobliskiego parku. Usiedliśmy na ławce, a ja nie widziałam jak zacząć. Jak mam mu to powiedzieć?
-Monika, powiesz mi w końcu?- zapytał.
-Pamiętasz naszą wspólną noc w domku na drzewni w Irlandii?- zapytałam, a on pokiwał głową.- To było ponad pięć tygodni temu i ...- przerwałam.
-I?
-Jestem w ciąży.- powiedziałam tak szybko że sama ledwo co siebie zrozumiałam, popatrzyłam na blondyna a jego twarz rozpromieniała się natychmiast.- Powiesz coś?-zapytałam.
-Kocham Cię.- powiedział, wstał i wziął mnie na ręce. Na samym środku alejki zaczął się kręcić i wykrzykiwać różne rzeczy. Po chwili postawił mnie na ziemi, złapał moją twarze w dłonie i namiętnie pocałował.
-Kocham Was.- powiedział.- Ciebie i jego.-pokazał na brzuch.
-Skąd wiesz że to on?- zapytałam ze śmiechem.
-Dobrze Ciebie i jego lub ją.- poprawił się.
-I tak mam być, ale wiesz coś czuję że to chłopczyk.- powiedziałam, a ten znów mnie pocałował. Po chwili złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę domu.
-Niall możemy trochę zwolnić?- zapytałam.
-Przykro mi Kochanie ale ja chce ogłosić całemu światu że będę ojcem.- odpowiedział.
-A mógłbyś  z tym trochę poczekać?- znów zadałam pytanie.
-Dlaczego?
-Bo chce powiedzieć o tym najbliższym sama, a nie żeby dowiedzieli się o tym z gazet.- powiedziałam.
-Dobrze Kochanie, jeszcze chwilę wytrzymam.- odpowiedział mi i dał mi szybkiego buziaka.- W sumie jeszcze nikt nie wie o naszym ślubie, więc może lepiej poczekajmy.
Akurat doszliśmy do domu, a pod nim roiło się od samochodów.
-Co się tu dzieje?
-Zwołałem wszystkich na ogłoszenie najwspanialszej nowiny dzisiejszego dnia.- powiedział z wielkim uśmiechem Niall.
-Oj Ty mój wariacie.
Weszliśmy do domu, a tam jak na szpilkach na kanapie siedzieli nasi rodzice, a wokół nich reszta rodzinki i wszyscy najbliżsi znajomi.
-No nareszcie ile można na was czekać?- zapytał Lou.
-Co to za wiadomość nie cierpiąca zwłoki?-pytał Harry, obejmują mocno Rubi.
-No to...- zaczęłam.
-Jesteśmy w ciąży.- krzykną wesoło Niall, wszyscy wybuchli śmiechem, tylko nasze mamy siedziały bardzo poważne. Moja zaczęła płakać, a Eva miał kamienną twarz. Popatrzył na blondyna,  a on na mnie.
-Wyjdziecie na chwilę?- zapytaliśmy jednocześnie. Nasze mamy podniosły się i też chciały wyjść, ale z Niallem znów powiedzieliśmy jednocześnie:
-Mamo zostań.- obie popatrzyły na nas, a w oczach Evy widać było tez łzy.
-Dlaczego nie cieszycie się razem z nami?- zapytał Niall.
-Synku przecież o tym rozmawialiśmy, jesteście jeszcze za młodzi na dziecko.- powiedział Eva, a moja mama jej przytaknęła.
-Już teraz nic na to nie poradzisz i uwierz damy sobie radę, bo wiem że to będzie twój następny argument.
-Niall...- zaczęła, ale chłopak jej przerwał.
-Mamo proszę, po prostu się z nami ciesz i tylko tyle od ciebie oczekujemy.
Obie przytaknęły i za chwilę przytulały nas na przemian.
-Wieżę w Ciebie.- usłyszałam przy swoim uchu głos mamy.
-Kocham Cię.- powiedziałam.

W Polsce mieliśmy zostać jeszcze przez dwa tygodnie, więc w pewnym sensie psychicznie przygotuję się do macierzyństwa.


* osiem miesięcy później*

Siedzieliśmy wszyscy razem w salonie, dalej mieszkaliśmy z całym zespołem. Jak ot oni stwierdzili chcą mieć naszego maluch obok siebie, aby móc podziwiać to jak rośnie. Do końca nie wiem czy będzie to dziewczynka czy chłopczyk, nie chciałam znać płci dziecka. To będzie tak nasza niespodzianka. Nagle poczułam że coś się dziej, ale to nie jest jeszcze ten czas. Chociaż kilka dnie w tą czy w tamtą różnicy nie robi.
-Niall.- powiedziałam.
-Hmm.- odpowiedział mi nawet na mnie nie patrząc, film był ciekawszy niż żona która wygląda jak szafa trzydrzwiowa.
-Wody...- zdołałam tylko powiedzieć, bo skurcze były coraz mocniejsze.
-Już Kochanie idę.- wstał i skierował się do kuchni, po chwili przyszedł ze szklanką wody.
-Niall Ty ...- ugryzłam się w język.- Wody mi odeszły.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Wszyscy naglę wpadli w panikę, a mój kochany mąż usiadł na kanapie i dalej zaczął oglądać ten głupi film. To było nie fajne. Zła wstałam resztkami sił i stanęłam przed nim.
-Niall ja R O D Z E !!! - krzyknęłam, on popatrzył na mnie wielkimi oczami, a po chwili wybiegł z salonu. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie, a mała istota bardzo chciała wyjść już na ten świat. Po pięciu sekundkach do pomieszczenia wbiegł Niall z moja torba przygotowana do szpitala.
-Na co czekamy jedziemy.- krzykną, podał torbę Zaynowi i podszedł do mnie.
-Spokojnie kochanie, tak jak się uczyliśmy. Wdech, wydech, wdech, wydech.
-Niall jedzmy, już! - krzyczałam, na pewno za żadne skarby nie chciałby się ze mną zamienić.
Do szpitala dojechaliśmy w pięć minut.  Zabrali mnie na salę porodową, Niall szedł przy mnie i trzymał mnie za rękę, tak mocno go ściskałam. Przekazywałam mu mój ból. A on go przyjmował i właśnie za to go kocham.
Po dwóch godzinach wysiłku jeszcze nie urodziłam.
-Dobrze teraz przyj bo już widać główkę.- powiedziała położna.
-Dasz radę kochanie, wierzę w Ciebie.- mówił do mnie Niall.
Po chwili usłyszałam płacz dziecka, moje oczy zaszły łzami.
-Mają państwo śliczną córeczkę.- oznajmiła nam pielęgniarka.
-Córka.- powtórzyłam i popatrzyłam na Nialla.
-Hope.-powiedzieliśmy równocześnie, Niall przysuną się do mnie i pocałował w głowę.
-Jesteś najlepsza, dziękuję za tą ślicznotkę.- powiedział.
Położna dała mi potrzymać na chwilkę naszą córeczkę. Była cudowna. Zaczęłam płakać jak głupia. Małą musieli zabrać na badania które robiono każdemu noworodkowi. A z resztą potrzebowałam chwili wytchnienia, przewieźli mnie na salę. A Niall poszedł oznajmić wesołą nowinę naszym przyjaciołom i rodzinie.


*Perspektywa Nialla*

Wyszedłem z sali, przed chwilą miałem na rękach cały mój świat. Hope. Moja mała Hope.
Doszedłem do korytarza na którym czekali wszyscy.
-I co?- pytał Lou.
-Chłopczyk?- Zayn.
Nie mogłem wydobyć z siebie słowa, rozpłakałam się i wtuliłam w Zayna. 
-Chłopie nie płacz.- zaśmiał się Harry.
-To powiesz nam to chłopczyk?- zapytała Aga.
-Nie, dziewczynka.- powiedziałem odsuwając się do mulata. - Hope.
-Hope.- powtórzyli wszyscy.
-Dlaczego Hope a nie Darcy?- powiedział Harry po jego twarzy było widać że myśli.
-Nadzieja.- powiedziałem.- Będzie naszą nadzieją na lepsze jutro. Tak postanowiliśmy kiedy jechaliśmy do moich rodziców. To długa historia, może kiedyś wam ją opowiem.
-To trzeba oblać nasze pierwsze dziecko.- krzykną Lou, aż wszyscy ludzie którzy zebrali się na korytarzu patrzyli na nas jak na głupów.
-Lou spokojnie zdążymy.- uspokajała go Agnieszka.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a obok nas pojawiła się położna.
-Jeśli chcecie zobaczyć małą możecie to zrobić przez szyba która jest na sali noworodków.- powiedziała.
-W którą stronę mamy iść?- zapytałem.
-Prosto a później w lewo i do końca korytarza.
-Dziękujemy.- powiedziałem i wszyscy ruszyliśmy w tamtą stronę.
Kiedy byliśmy na miejscu wszyscy przykleili się do szyby. A pielęgniarka która tam była, wzięła małą na ręce i podeszła z nią jeszcze bliżej nas.
-Ona jest śliczna.- zachwycali się jak nie wiem co.
-Tak bo moja.- powiedziałem ze śmiechem.
-I moja.- usłyszałem za sobą głos Moniki. Odwróciłem się i przyciągnąłem ją do siebie. Przytuliłem i pocałowałem. Nagle rozbłysk się błysk flesza . Oderwaliśmy się od siebie, a Harry pokazał w naszą stronę telefon.
-Cała rodzina w komplecie.- powiedział.
Rzeczywiście staliśmy tak blisko szyby że nasze maleństwo też było na fotografii.
-To dodajemy na Twittera.- powiedział Lou.
-Nie.- krzyknąłem.- Ja to zrobię.- dodałem patrząc to na Monikę to na Hope.


* pięć dni później*

Dziś właśnie zabieram moje księżniczki do domu. Wszystko jest już gotowe, pokój dla małej, choć pewnie Monika nie będzie chciała jej tam zostawiać samej, dlatego w naszej sypialni jest dodatkowe łóżeczko. 
W tej chwili jestem najszczęśliwszym człowiekiem na kuli ziemskiej. 
Nic tego szczęścia nie może mi odebrać. 
Już nigdy.



***

 Przepraszam za wszystkie błędy 


Coraz bliżej koniec, coraz bliżej koniec :P 
M. odbija, bo to już koniec wakacji ;(  i tego opowiadania...

Rozdział? Hmmm , nie wiem same oceńcie ;P


Dziękuje za komentarze ;**
Kocham Was:D
Do następnego ;***

Zapraszam na pierwszy rozdział na mojego drugiego bloga: 


7 komentarzy:

  1. nie chce żeby to opowiadanie dobiegło końca ; d tak świetnie piszesz... a co do tej ciąży to spodziewałam siee tego ; )i fajnie, że mają córeczkę ; d w moim następnym opowiadaniu główna bohaterka miała mieć tak na jak ta mała ; d
    czekam na kolejny ; d czy to bedzie ostatni?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, chociaż, że wiedziałam, że ona jest w ciąży, to i tak się cieszyłam jak jakieś małe dziecko gdy to napisałaś! :DD Świetny rozdział! Czekam na następny rozdział. Chociaż, że wiem iż może być to ostatni... :(

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju ^^ Zakochałam się w twoim blogu *.* Bardzo mi się podoba sposób w jaki piszesz ;*
    Zapraszam do mnie:
    remember-me-niall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dr Pajor! Najpierw nie za bardzo kojarzyłam o co chodzi, bo Pajor to nazwisko mojej przyjaciółki i do tego jeszcze imię tego doktora, takie podobne do imienia jej taty.. :D Od samego początku obstawiałam ciążę! I proszę, a jednak! Reakcja Niall'a, mnie po prostu.. rozwaliła? Tak, prawie płakałam ze śmiechu. Ale imię córeczki - młach! Hope, baardzo mi się podoba.
    Czy wspomniałam kiedyś, że mam sentyment do tego opowiadania - główna bohaterka to moja imienniczka! :D
    szkoda, że 'Coraz bliżej koniec..'

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww <3 Po prostu się rozpłynęłam. Jak sobie wyobrażam dzieciaczka Nialla to aż mnie w sercu ściska... Świetne opowiadanie, przeczytałam wszystko! Trochę mi to zajęło, ale było warto!
    Dołączam do obserwatorów!
    Jak będziesz miała czas to wpadnij do mnie ;) Myślę, że spodoba ci się moje opowiadanie ;)
    http://five-directions.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie nadrobiłam zaległości i jestem pozytywnie zaskoczona :)
    1.Podoba mi się sposób okoliczności w jakich Greg zrozumiał, że kocha tą dziewczynę, której się oświadczył (zapomniałam imienia :c)
    2.Ah na noc w domku idealnie opisana.
    3.Zaręczyny Nialla i Moniki zakochałam się w nich i jak czytałam tamten rozdział to miałam łzy w oczach :)
    4.Ślub opisałaś fantastycznie, tak to fajnie zgrałaś i wgl, tak uczuciowo :D
    5.Ciąża Moniki tym mnie zaskoczyłaś, bo szczerze myślałam, że to jej choroba powróciła xd
    6.A ten rozdział na prawdę mi się podoba jest fajnie opisany lekko się czyta zresztą jak zawsze ^^
    7.Zaraz wejdę na twój nowy blog i ocenię :)
    8.Szkoda, że kończysz to opowiadanie, bo jakoś się do niego przywiązałam :(
    Czekam na kolejny rozdział...mam nadzieję, że nie ostatni<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ught! Czytam na bieżąco, a z komentowaniem cały czas jestem do tyłu, za co bardzo, bardzo Cię przepraszam :) Dobra, najbardziej zaskakujące było dla mnie to "8 miesięcy później". Myślałam że opiszesz chociaż kilka dni z przebiegu całej ciąży. Jakaś pierwsza wizyta u lekarza. Jakieś kłopoty, wizyta w szpitalu :D Aż tak Ci śpieszno z zakończeniem? :(
    Cały fragment z perspektywy Nialla był przepiękny. To, jak tulił się do Zayna... Aaaaw *-* Cała rodzinka w komplecie. "Trzeba oblać nasze pierwsze dziecko" mnie rozbroiło. Ah ten Louis hahaha.

    OdpowiedzUsuń