środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział XXXVI




Wylądowaliśmy, szybko zabraliśmy nasze walizki i ruszyliśmy w stronę postoju taksówek. Nikt nie wiedział o tym że już wracamy. Znaleźliśmy wolny pojazd i ruszyliśmy w stronę domu. Podróż zajęła nam tylko 15 minut, wysiedliśmy i skierowaliśmy się do drzwi. Otwarliśmy je i weszliśmy do salony. Tam wszyscy grzecznie siedzieli i wpatrywali się w ekran telewizora. Odkaszleliśmy a wszystkie głowy zwróciły się w naszą stronę. Nagle w pomieszczeniu rozległy się piski, każdy rzucił się w naszą stronę i zaczęli nas ściskać. Przy kanapie zobaczyłam trochę skrępowaną tą całą sytuacją rudowłosą dziewczynę. Była naprawdę śliczna, jej bardzo zielone oczy błyszczały kiedy patrzyła na loczka. Zrozumiałam że jest pewnie dziewczyną Harrego.
-Może nas przedstawicie nowej koleżance?- zapytał Niall.
-No tak Rubi, poznaj Monikę i Niall.- powiedział Harry łapiąc dziewczynę za rękę.- Nasze zakochańce których brakowało.
-Miło Cię poznać.- powiedziałam do rudowłosej podając jej rękę.
-Mi również.- odpowiedziała uśmiechając się szeroko, uścisnęła też rękę blondyna.
Po chwili wszyscy zaczęliśmy oglądać jakiś film. Po dwóch godzinach film skończył się i razem z blondynem poszliśmy do mojej sypialny.
-Wiesz co chciałabym pojechać do domu.- powiedziałam.
-Dobrze pojedziemy, ale dopiero za miesiąc, okej?-zapytał.
-A dlaczego dopiero za miesiąc?- zapytałam.
-Bo teraz mamy trochę pracy.
-To przecież mogę pojechać sama.-powiedziałam.
-Nie mam takiej opcji, ja jadę z Tobą za miesiąc. Koniec tematu.
-No dobrze.
Wzięłam piżamę i skierowałam się do łazienki. Szybko wzięłam kąpiel i wróciłam do pokoju. Niall leżała już w łóżku. Położyłam się obok niego i wtulona w jego zasnęłam.


*miesiąc później*


- Mam takie pytanie.- powiedziałam kiedy staliśmy w kolejce do samolotu.
-Tak kochanie?- zapytał Niall.
-Po co jedziemy wszyscy?- mieliśmy tylko odwiedzić moją rodzinę.
-No wiesz dziewczyny tez chcą zobaczyć się ze swoimi rodzinami.- odpowiedział po chwili Niall.
Wszyscy dziwnie się uśmiechali nie podobało mi się to strasznie.
-No dobra a Liam, Dan, Harry i Rubi?
-Oj Boże robią sobie jesienne wakacje w Polsce, musisz wszystko wiedzieć?- zapytał.
-Spokojnie tylko pytałam.- odparłam , już nie rozmawialiśmy jakoś przez ostatni tydzień Niall dziwnie się zachowuje. Może chce ze mną zerwać? Może już mnie nie kocha? Jezu co ja teraz zrobię? 
Wsiedliśmy na pokład samolotu i wylecieliśmy. 
-Monika?- usłyszałam łagodny głos Niall przy moim uchu.-Kochanie?- pomału podniosłam powieki.
-Dolecieliśmy.- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Przespałam cały lot?- zapytałam.
-Tak.- odpowiedział i wziął mnie za rękę. 
Szybko znaleźliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Był już jesień a na dworze nie była za ciekawa pogoda.  Na całe szczęście byłam nawet ubrana na taką pogodę. 
Złapaliśmy wolne taksówki i każdy pojechał w stronę swojego domu lub hotelu. Po jakiś dwudziestu pięciu minutach byliśmy pod moim domem. Cała nasza czwórka, tak Weronika też przyjechała z Andrzejem ruszyła w stronę drzwi. Szybko weszliśmy na moim oczom ukazała się cała moja rodzinka, dzieciaki rzuciły się w moją stronę i zaczęły ściskać tak mocno że zaczęło barakowa mi tchu.
-Ej maluchy spokojnie, bo mnie udusicie.- powiedziałam, a one w szybkim tempie mnie puściły. Skierowałam się w stronę mamy i taty. Oboje mieli łzy w oczach. Przytuliłam ich jednocześnie, z moich oczy zaczęły płynąć łzy.
-Kochanie nie płacz.- powiedział mama i zaczęła ścierać z moich policzków spływające łzy.
-Tęskniłam.- powiedziałam.
-My też kwiatuszku.
Przytuliłam resztę rodzinki. 
Zdziwiłam się brakiem Nialla.
-A gdzie Niall?- zapytałam, nagle zobaczył mojego chłopaka wychodził z mojego pokoju ubrany w garnitur, a w rękach trzymał ogromny bukiet czerwonych róż.
-Niall co Ty robisz?- zapytałam
-Obiecałem Ci coś i właśnie teraz to robię.-powiedział i ukląkł przede mną.- Moniko Mario Weroniko Jaworska, chce właśnie w obecności całej twojej rodziny wyznać Ci to co już kiedyś powiedziałem. Chce właśnie tutaj po raz drugi zapytać Cię czy zostaniesz moją żoną i matką moich dzieci. Chce zapytać czy dalej chcesz nią zostać? Więc, zostaniesz moją żoną?- powiedział i wyciągną z kieszeni małe czerwone pudełeczko, otworzył je a moim oczom ukazał się piękny pierścionek.
-Oczywiście że tak.- powiedziałam bez chwili zastanowienia.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, a Niall włożył na mój palec pierścionek.
-To teraz musisz jechać wybrać sukienkę.-powiedział.
-A po co mi sukienka?- zapytałam.
-Bo tak jakby w sobotę odbędzie się ślub.- odpowiedział.
-Ślub? W sobotę?
-No tak.
-Ale sobota jest już jutro.- powiedziałam w panice.
-To dziś jedziemy po sukienki.- powiedział wesoło Dorota.
-No co ty nie powiesz.- odpowiedziałam.
Poczekałam aż Dorota i Anka jakoś się ogarną, w tym czasie wysłałam wiadomości do dziewczyn żeby poszły po Dan i Rubi do hotelu i razem z nimi przyszły do salonu ślubnego do którego się wybierałyśmy.
Po jakiś dwudziestu minutach moje siostry były gotowe i pojechałyśmy w wyznaczone miejsce.
Kiedy weszłyśmy do sklepu moje przyjaciółki już tam były i przeglądały sukienki na wieszakach.
-W czymś mogę pomóc?- zapytała ekspedientka.
-Szukamy sukni ślubnej.- odpowiedziała jej Anka.
-Na panią mam taką jedną idealną.- powiedziała z wielkim uśmiechem.
-Nie na mnie, na moją siostrę.- tu pokazała na mnie, kobieta zrobiła zdziwioną minę, ale po chwili na zastąpiła ją wielkim uśmiechem.
-Na panią też na pewno coś znajdziemy.- powiedziała,  nic na to nie odpowiedziałyśmy tylko zaczęłyśmy wertować w sukienkach.
Wszystkie były cudowne, ale nie było tej idealnej, wymarzonej. Po dwóch godzinach szukania, w ciemnym zakątku sklepu znalazłam tą właściwą. Przymierzyłam ją, pasowała idealnie. A wszyscy zebrani w sklepie stwierdzili że jest uszyta specjalnie dla mnie. Wybrałyśmy jeszcze buty i welon. Moje włosy przez ten miesiąc już odrosły, ale jakoś przyzwyczaiłam się do noszenia czapek i tak zostało.
Wybrałyśmy jeszcze identyczne sukienki i buty dla moich druhen. Których miała oczywiście sześć. Dorota jako moja siostra była tą najważniejszą.
 Wróciłyśmy do domu, była już godzina 21, więc szybko wykąpałam się i poszłam spać. Bo jutro nasz wielki dzień.


*następnego dnia*
Fryzura Moniki
Fryzura każdej dziewczyny

Wstałam o 7, ubrałam się na szybko i razem z Dorotą ruszyłyśmy do fryzjera. Dziewczyny już miały tam być.
Na pierwszy ogień poszłam ja. Z moich włosów zbyt wiele zrobić się nie dało więc tylko trochę ich wymodelowaliśmy.
Później zrobiono mi delikatny makijaż, który tak naprawdę nie był zbyt widoczny. Jak ja byłam już w całości gotowa, w obroty poszły moje przyjaciółki i siostra. Wszystkie miały takie same fryzury i w tych samych odcieniach makijaż.
Jak każda z nas była już gotowa, ruszyłyśmy z powrotem do domu była już godzina 11, więc musiałyśmy się trochę pośpieszyć. Wpadłyśmy jak burza do domu, pierwsze ubrały się dziewczyny. Ich sukienki były cudowne. 
Kiedy każda była już gotowa, zajęły się ubieraniem mojej osoby. Miałyśmy drobne trudności z założeniem sukienki, która była najcudowniejsza pod słońcem. Kiedy błam już ubrana w sukienkę usiadłam na kanapie i tylko teraz pozostało mi czekać.
-Ej musimy działać zgodnie z przesądami.- powiedział Anka.
-O co Ci chodzi?- zapytałam.
-No wiesz coś nowego, pożyczonego i tak dalej.- odpowiedziała Dorota.
-A no tak.
-To tak nowa jest sukienka więc to mamy z głowy,  coś niebieskiego.- powiedział Aga.
-Podwiązka.- krzyknęła Ewelina i wyciągnęła z reklamówki podwiązkę z niebieskimi elementami. A ja wsunęłam ją delikatnie na lewą nogę.
-To teraz coś starego.- powiedział mama i zaczęła szperać w szkatułce . Wyciągnęła z niej parę złotych koczyków, które sama miała złożone na własnym ślubie, w moich oczach pojawiły się zły.- Kochanie nie płacz.- mówiąc to wytarła pierwszą łzę z mojego policzka.- Anka tez miała jej na ślubie, więc to będzie nasza nowa tradycja rodzinna.
-Dziękuje mamuś.- powiedziałam i mocno ją do siebie przytuliłam. Założyłam kolczyki i teraz była gotowa. Właśnie w tym momencie przyjechał Niall i reszta jego rodzinny. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z ukrycia. Kiedy nasze oczy się spotkały zobaczyłam w nich zachwyt i jeszcze większą radość niż zwykle. Wszystkie zwyczaje odbywały się zgodnie z Polską tradycją. Teraz właśnie był czas na błogosławieństwo, które odbyło się w szybkim tempie. Po chwili ruszyliśmy w drogę, ale co mnie zdziwiło minęliśmy nasz osiedlowy kościół i jechaliśmy dalej.
-Niall gdzie my jedziemy?- zapytałam.
-Zobaczysz.- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy, nie chciałam się z nim sprzeczać w takim dniu więc nic nie powiedziałam. Samochód się zatrzymał, a kiedy wyjrzałam przez okno zobaczyłam plażę. Popatrzyłam na mojego chłopaka, już prawie męża.
-Plaża?- zapytałam.
- Słyszałem że zawsze chciałaś ślub na plaży, więc marzenia się spełniają.- odpowiedział.
-A nie jest na to za zimno?
-Kochanie jest wrzesień, nie jest aż tak zimno.- powiedział i wysiadł ze pojazdu.
Po chwili drzwi z mojej strony otworzyły się  a ja zobaczył najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.
Niall podał mi rękę, a ja ją złapałam. Wszyscy goście byli już na swoich miejscach. Ruszyliśmy do ołtarza, trzy kochane dziewczynki szły na samym przodzie i sypały płatki róż, za nimi szedł Kamil z obrączkami na małej poduszeczce. Później moje kochany druhny i drużbowie. A na końcu oczywiście my.
Wszyscy patrzyli na nas, a ja nie widziałam nikogo oprócz Nialla.
Doszliśmy do ołtarza, a ksiądz zaczął uroczystość.
Kiedy doszliśmy do momentu przysięgi duchowny zaczął mówić słowa przysięgi i Niall powtarzał za nim:
- Ja Niall biorę Ciebie Moniko za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- powiedział ksiądz przeszedł do mojej osoby, a ja patrząc cały czas w oczy powtarzał słowa:
-Ja Monika biorę Ciebie Niallu za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- skończyłam, ksiądz przeszedł do wymiany obrączek. Niall zaczął mówić:
- Moniko przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- z wielkim uśmiechem wsunął złoty pierścień na mój palec. Teraz ja wzięłam obrączkę przeznaczoną dl blondyna i powtarzałam:
- Niallu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- pomału wsunęłam obrączkę na jego palec.
Ksiądz chciał już zakończyć całą uroczystość ale Niall odezwał się:
-Przepraszam mogę coś jeszcze powiedzieć?- zapytał, a ja popatrzył na niego zaskoczona.
-Tak proszę.- odpowiedział mu duchowny.
- "Someday, this beach might wash away… the oceans may dry… the sun could dim but on that day, I’ll still be loving you. Always and forever. I promise you Moniko."*- powiedział, a ja momentalnie się rozpłakałam.
-Always and forever.- powtórzyłam tylko i wtuliłam się w niego. Wszyscy zebrani zaczęli być brawo.
-W takim razie możecie się pocałować.- powiedział ksiądz, a Niall złożył na moich ustach krótkiego buziak.
Razem z wszystkimi gośćmi ruszyliśmy do restauracji w której miało odbyć się przyjęcie weselne. Po nią zostaliśmy przywitani chlebem i solą.
Wesele było idealne, takie jak zawsze marzyłam.
Siedzieliśmy z Niallem wtuleni w siebie.
" - Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym swoim życiu nie czułam się tak dobrze. A ty?
- Ja? – przytula mnie jeszcze bardziej do siebie. – Ja czuję się znakomicie.
- Tak, że mógłbyś dotknąć palcem nieba?
- Nie, nie tak.
- Jak to, nie tak?
- O wiele wyżej. Co najmniej trzy metry ponad niebem." **

Kiedy to powiedział popatrzyłam na niego, a po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku.
Nagle poczuła że muszę zwymiotować. Szybko oderwałam się od Nialla i pobiegłam w stronę łazienki, zamknęłam się w kabinie i po chwili całą zawartość mojego żołądka został z niego usunięta.
-Monika?- usłyszałam pukanie i głos blondyna.
-Już chwila.- powiedziałam, po chwili wyszłam i z pomieszczenia.
-Co Ci jest?- zapytał, a w jego głosie słychać było troskę.
-To nic takiego, pewnie coś mi zaszkodziło.- odpowiedziałam i podeszłam do zlewu aby przepłukać usta.
W mojej głowie pojawiły się tylko dwie wersje tego czym to zdarzenie mogło być spowodowane: nawrót choroby albo... jestem w ciąży. Kiedy o tym myślałam spojrzałam z przerażeniem w lustro. Nie wiem co bardziej mną wstrząsało, choroba czy dziecko. Ale dziś to nie jest ważne, dziś jest nasz wielki dzień i nich tak to pozostanie. Wzięłam Niall za rękę i wróciliśmy na sale.

Ten dzień jest idealny i wyjątkowy. 
I nic tego nie popsuje.
Od dziś jestem panią Horan. 



*** 


Przepraszam za wszystkie błędy i za to że dopiero dziś go dodaje

* To jest fragment przysięgi małżeńskiej z mojego ulubionego serialu " Pogody na miłość" musiałam to dodać bez tego nie byłoby tak jak chciałam ;)
** A to jest fragment z wspaniałej książki, dzięki której powstał film " Trzy metry nad niebem" 
Tak na marginesie to mogę go oglądać w kółko a on i tak mi się nie znudzi, to tak jak i "Szkoła uczuć, ale teraz to nie o tym :))


Nie wiem co mam powiedzieć na temat tego rozdziału, więc opinie pozostawiam wam ;))


Dziękuje za komentarze ;**
Kocham Was ;D 
Do następnego ;**




Takie tak zdjęcie :D
M. nudziła się troszkę nad jeziorkiem i o to wyszło kilkanaście takich zdjęć :P
A teraz tylko korzystamy z ostatnich dni wakacji , niestety ;((



Zapraszam na mój drugi blog: 

Four Other Worlds 



Dziękuje Marti za przypomnienie o nowej postaci jej wygląd jest już w zakładce " Bohaterowie drugoplanowi" ;)) 
 

6 komentarzy:

  1. Super świetny rozdział.! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ! ;)
    awww , ślub . ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. O Geenialnie !
    Śluuuuuub ;3 Yea !. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekaj, co to można powiedzieć na temat rozdziału...
    Że jest cudowny? Nieziemski? Wzruszający? Boski? Fenomenalny?
    Dobra, zabrakło mi epitetów, które i tak nie oddają moich wszystkich emocji :D Obydwa fragmenty (z książki i z serialu) są przepiękne i pasują idealnie. Przez nie się prawie popłakałam! Jak sobie wyobraziłam ten moment, kiedy zakładają obrączki... Awww *-* Łzy w oczach murowane :) Tak się cieszę, że im się układa. Uhuhuhu... Mam nadzieję, że M. oczekuje dziecka, że to nie jest powrót choroby. Kurcze, ja tutaj wyczekuję Happy Endu, żeby nie było! Ta ruda, to nowa bohaterka, ma się rozumieć? :D Zapowiadałaś, że ktoś nowy dojdzie, a ktoś odejdzie. Więc kto odchodzi? Ktoś umrze? Ktoś wyjedzie?
    Pozdrawiam serdecznie, życzę weny razy milion! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już chyba nikt nie odejdzie ;)
      Chociaż jeszcze to nie jest pewne...
      I dziękuje za przypomnienie o Rubi :P kompletnie o niej zapomniałam :D

      Usuń
  5. uwielbiam śluby ; dd przez ten rozdział normalnie mam chęć siee na jakiś wybrać ; ) szkoda tylko, że nikt w rodzince nie planuje takich uroczystości ; dd
    z niecierpliwością czekam na następny ; dd bardzo ciekawi mnie czy Monia jest w ciąży... szczerze mówiąc to mam taką nadzieje... nie wiem czemu. tak po prostu ; )
    pozdrawiam! ; D

    OdpowiedzUsuń