sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział XXXV





Kiedy zaczęłam się budzić, poczuła na swojej twarzy wzrok blondyna. Pomału zaczęłam otwierać oczy, a wtedy chłopak złożył na moich ustach krótkiego buziaka.
-Witaj kwiatuszku- powiedziała.
-Hej- odparłam trochę zachrypniętym głosem.
-Zimno Ci?-zapytał, a ja popatrzyła na nasze ciała, byliśmy przykryci tylko ciężkim biały prześcieradłem, a na sobie nie mieliśmy żadnych ubrań.
-Przy Tobie nigdy.- odpowiedziałam, a chłopak mocniej mnie do siebie przytulił. – Która godzina?- zapytałam.
- Prawie dziesiąta.- odparł spokojnie.
-Co? I my tak spokojnie leżymy, musimy iść. – powiedziałam- Przecież ja nie jestem jeszcze spakowana.
-Spokojnie zdążysz.- uspokajał mnie Nialla.- Samolot mamy dopiero o dwudziestej, więc damy radę.- powiedziała i dał mi buziaka w głowę.
-Możemy już wracać?-zapytałam.
-A co źle Ci tu?
-Nie, ale ten materac do najwygodniejszych ni należy.- odpowiedziałam.
-Dobrze już , dobrze.- powiedziała blondyn i wstał. Kiedy na niego popatrzyłam zaczęłam się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?
-Stwierdzam że masz strasznie blady tyłek.- powiedziałam i wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem.
-Oj srogo zapłacisz za te słowa.- mówiąc to usiadł na mnie okrakiem.
-Ciekawe jak.
-Właśnie tak.- powiedziała i zaczął mnie łaskotać.
-Niall proszę przestań.- mówiłam pomiędzy wybuchami śmiechu.- Już nigdy tego nie powiem.
-Na pewno?- zapytał.
-Tak.
-Dobra wierzę Ci.- powiedziała i zszedł ze mnie.- Ale jeśli jesteśmy przy tym temacie to Ty też nie jesteś zbyt opalona.- kiedy usłyszałam te słowa, rzuciłam w niego tym co miałam pod ręką, czyli jego spodniami.- O dziękuję kochanie właśnie ich szukałem.
W tym momencie wstałam i owinęłam się prześcieradłem zaczęłam szukać części mojej garderoby. Po chwili miałam już wszystko prócz prawego buta.
-Niall nie widziałeś może mojego…- nie skończyłam bo akurat odwróciłam się w stronę blondyna, a on trzymał w ręce moją zaginioną rzecz i był już ubrany od stóp do głów.- Możesz mi go oddać?- zapytałam.
-Oddam jeśli coś mi obiecasz.- powiedziała.
-Zależy co chcesz żebym Ci obiecała.
-Obiecaj mi że już zawsze będziemy razem, że nigdy mnie nie zostawisz. Że już zawsze będziesz moja i tylko moja.- przybliżyłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha:
-Ja już jestem od bardzo dawna twoja i tylko twoja.- mówiąc to przygryzłam płatek jego ucha i szybkim ruchem zabrałam z jego ręki moją zgubę.- A teraz kochanie odwróć się bo chce się ubrać.
-Nie krępuj się ja i tak już wszystko widziałem.
-O nie , ja nie widziałam jak Ty się ubierasz, Ty nie zobaczysz jak ja to robię.- powiedziałam.
-Oj Ty to masz argumentu.- odpowiedziała odwracając się.
Szybko ubrałam na siebie bieliznę i wsunęłam sukienkę.
-Niall możesz mi pomóc?- zapytałam.
-Przykro mi kochanie nie mogę się odwrócić.- powiedział ze śmiechem.
-Ale ja tak ładnie proszę.- odparłam przesłodzonym głosem.
-Jeśli tak nalegasz.- po chwili przeszedł mnie przyjemny dreszcz po całym ciele pod wpływem jego dotyku.- Gotowe.
-Dziękuje- powiedziałam i odwracając się dałam mu całusa w policzek.
Usiadłam na pufie, aby założyć buty, przy okazji rozglądałam się za swoim kapeluszem. Kiedy go dostrzegłam szybko ruszyłam w róg pokoju i założyłam go na głowę.
-To ja jestem gotowa, możemy wracać do domu- powiedziałam.
Nialla tylko pokiwała głową, złapała mnie za prawą rękę, a do lewej wziął gitarę i pomału zeszliśmy na ziemie.
Szliśmy w siebie wtuleni w bardzo powolnym tempie, ludzie którzy nas mijali uśmiechali się do nas serdecznie, a niektórzy witali się z blondynem.
Po jakiś trzydziestu minutach dotarliśmy do domu. Chcieliśmy wejść tak aby nikt nas nie zauważył, ale oczywiście nie wyszło nam to.
-Rob dwójka już jest.- krzyknęła w głąb domu Eva.- Teraz tylko został jeden osobnik.
-Hej mamo- powiedział Nialla.
-Dzień dobry.- przywitałam się.
-Gdzieście byli przez całą noc i poranek? Wiecie jak się martwiliśmy?- pytała Eva, po chwili machnęła ręką i powiedziała- Dobra nie pytam, ale Nialla kochanie koszulę nosi się na drugą stronę.- poszła w stronę kuchni, a my wybuchliśmy śmiechem i skierowaliśmy się na górę.
-To teraz się odświeżmy, pójdziemy coś zjeść, a później pomogę Ci się spakować.-powiedziała Nialla całując mnie w policzek i kierując się do swojej sypialni.
Szybko weszłam do pokoju i od razu skierowałam się do szafy wyciągnęłam z niej wszystko w kolorze szarym. Rurki, bluzę, trampki i czapkę. 
 Ruszyłam do łazienki, jak zawsze napuściłam wody do wanny i w szybkim tempie do niej weszłam. Kąpiel zajęłam mi z pół godziny. Ubrałam się i wyszłam z pokoju. 
Poszłam na dół, a tam poczułam piękny zapach jajecznicy. Przekroczyłam próg kuchni, a przy kuchence jak zawsze stała uśmiechnięta Eva i gotowała same pyszności.
-Pięknie pachnie.- powiedziałam.
-Siadaj za chwilę Ci nałożę.- odparła z wielkim uśmiechem, a ja grzecznie usiadłam przy stole. Po chwilę przed sobą miałam talerz pełen jajecznicy.
-Dziękuję.- mówiąc to brałam już pierwszy kęs dania.
-Oj po takiej nocy musisz być głodna.-powiedziała.
-Jakiej nocy?- zapytałam.
-Oj kochanie nie musisz nawet mówić co robiliście, ja nie jestem tu od tego aby prawić wam kazania.  Jesteście dorośli więc wiecie jakie mogą być konsekwencje waszego zachowania.- powiedziała.- Ale nie ja jestem od tego aby prawić wam kazania. Niall.- krzyknęła na cały dom, po chwili chłopak był już w pomieszczeniu.
-Tak mamo?- zapytał.
-Siadaj i mów gdzie spędziliście noc.
Niall popatrzył na mnie, a ja ledwo co przełykałam jajecznice.
-Mamo ale tak przy jedzeniu?-zapytał znów.
-Mów albo nie wiem co Ci zrobię.- powiedziała poważnie.
-Byliśmy w domku na drzewie.
-I co tam robiliście?
-Zaśpiewałem Monice piosenkę którą dla niej napisałem i ...- przerwał.
-I?- dopytywałam.
-No i ,wiesz co .- powiedział spuszczając głowę.
-Że co proszę?- zapytała.
-Przecież wiesz o co mi chodzi.
-Jezu spuścić was tylko na chwilę z oka a już się kochacie? Wiecie po was się tego nie spodziewałam, albo nie, spodziewałam się. Wiecie jakie mogą być tego konsekwencje?- zapytał.
-Tak mamo.- odpowiedziała za nas Niall.- Dla mnie to nic by nie zmieniło, kocham Monikę i chce mieć z nią dzieci więc jeśli nawet Monia zaszłaby w ciąże cieszyłbym się jak głupi.
-Ty może i cieszyłbyś się, ale pomyśl o rodzinie Moniki.
- Mamo proszę Cię nie wymyślaj już, jeśli coś takiego miałoby miejsce to wszyscy by się cieszyli.
-Dobrze już dobrze, skończmy już tą rozmowę nie lubię z wami o takich rzeczach rozmawiać. A teraz jedźcie i pakować się bo już nie długo musicie jechać na lotnisko.-powiedziała wstając i klaszcząc w ręce, po chwili wyszła z kuchni.
-To było straszne.-powieszałam.
-Oj tak nie aż tak straszne.- poprawił mnie Niall i zaczął jeść swoją porcję jajecznicy.
Po posiłku poszliśmy do mojego pokoju spakować moje walizki. To wszystko zajęło nam jakąś godzinę. Szybko jeszcze poszłam się przebrać. Dzisiejszy dzień nie był zbyt słoneczny i zważywszy na to że w Londynie będziemy wieczorem ubrałam się na czarno. 
Zabraliśmy nasze walizki i zeszliśmy na dół. 
Tam zastaliśmy w salonie o czymś zacięcie dyskutujących rodziców chłopaka, ale kiedy tylko nas zauważyli przerwali swoja rozmowę w natychmiastowym tempie. 
-My jesteśmy gotowi, możemy już jechać.-powiedziała po chwili Niall.
-Dobrze idź zanieść walizki do samochodu i w sumie to już możecie siadać.- powiedział Rob.- My za chwilkę do was przyjdziemy i pojedziemy.
-Okej.- powiedział tylko blondyn i biorąc walizki skierował się w stronę garażu. Nie pozostało mi nic innego jak pójść za nim.
Wpakowaliśmy wszystko do bagażnika i usadowiliśmy się na tylnym siedzeniu. Nie rozmawialiśmy, ja patrzyłam na widok za oknem, a Niall szperał coś w telefonie. Po chwili poczułam na na swojej dłoni, dłoń chłopaka. Popatrzyłam najpierw na nasze ręce, a później na niego uśmiechał się szeroko, co oczywiście też uczyniłam.
Po jakiś piętnastu minutach przyszli rodzice chłopaka i ruszyliśmy w kierunku lotniska. Podróż minęła nam bardzo szybko, w samochodzie panowała cisza, ale to nie była krepująca cisza. Po prostu tak było dobrze i nikt nie chciała tego popsuć.
-Nie pożegnaliśmy się z Gregiem.- powiedział nagle Niall.
-Spokojnie dzwonił, jest w Dublinie na przyjść na lotnisko.- odpowiedziała mu Eva.
-A co on tam robi?- zapytał blondyn, nie powiem mnie też to zainteresowało.
-Pojechali tak wczoraj w nocy z Amber.- odparła krótko.
-Oni są prze.- zaśmiał się Niall.
-Masz racje.- powiedział Rob i teraz już wszyscy śmialiśmy się.
Podjechaliśmy pod lotnisko, wyciągnęliśmy walizki i weszliśmy do budynku. Na krzesełkach od razu zauważyłam bruneta i blondynkę. Byli do siebie przytuleni, a Greg szeptał coś dziewczynie do ucha, co wywołał na jej twarzy wielki uśmiech.
Podeszliśmy do nich i zaczęliśmy się żegnać. Pierwsza była Eva, przytuliła mnie i powiedziała mi na ucho:
-Opiekuj się tam nim, wiem że nie muszę tego mówić ale proszę. Jesteś naprawdę wspaniała cieszę się że jesteście razem.
-Obiecuję że będę się nim zajmować jak najlepiej będę umiała.- odpowiedziałam. Dała mi buziaka w policzek i poszła do blondyna. Teraz przede mną stał Greg.
-Jestem w tej chwili Twoim dłużnikiem do końca życia. Dzięki Tobie jestem z Amber, jesteś idealna dla tego idioty.- w tym momencie pokazał głową na Nialla, zaśmiałam.
-Dziękuję i nie jesteś moim dłużnikiem każdy tak by postąpił na moim miejscu.
-Uwierz mi nie każdy- powiedział i tak ja Eva dał mi buziaka w policzek.
Teraz tuliłam się z Amber.
-Dziękuję i jeszcze raz przepraszam za te moje głupie słowa.
-Nie masz za co mi dziękować, a przepraszałaś mnie już raz więc tyle wystarczy.
-Jesteś wyjątkowa, bardzo Cię polubiłam.-powiedziała.
-Ty też, musimy utrzymywać ze sobą kontakt.
-Jasne że tak.- zapiszczała i przytuliła mnie do siebie.
-Dobra puść mnie już bo się duszę.- zaśmiałam się.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie już.
Przytuliła mnie jeszcze raz i jak każdy dała mi buziak w policzek.
Na koniec został tylko tata Nialla, wziął mnie w swoje ramiona i powiedziała mi do ucha.
-Cieszę się że będę mieć taką synową jak Ty.- odsunął się ode mnie i złożył na moim policzku całusa.
Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć bo szybko odszedł do Grega i Amber.
Teraz patrzyłam ze łzami w oczach jak Niall i Eva się żegnają. W tym momencie każdy z naszej szóstki zaczął płakać. Po jakiś dziesięciu minutach pożegnanie blondyna z mamą się skończył. Chłopak wziął mnie za rękę i ruszaliśmy na odprawę.
  


***

Przepraszam za wszystkie błędy 


Z tego co widzę to dobrze że kończę to opowiadanie, bo są tylko 4 komentarze i widzę że już was no nie interesuje...
Trudno ...

Ale i tak dziękuję za te komentarze ;**
Kocham Was ;D 
Do następnego ;**



Zapraszam na drugiego bloga: 

6 komentarzy:

  1. świetne ! ;)
    czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. rozbawiło mnie to jak mama Nialla pytała siee go gdzie byli i co robili przez cała noc ; d to było niezłe ; d
    wszystko układa siee idealnie. ; )
    z niecierpliwością czekam na kolejny ; d

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie piszesz ;)
    naprawdę kończysz to opowiadanie ? wielka szkoda ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałam się co powiedzą Niall i Monika, gdy jego mama pytała się gdzie byli. Tak się śmiałam, że hej :D Strasznie mi smutno, że już powoli kończysz to opowiadanie, ale cieszę się, że zaczynasz drugie :) M&N IDEALNIE do siebie pasują :** Czekam na następny rozdzialik ^^

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne opowiadanie :D
    podoba mi się w jaki sposób go piszesz, jest wzruszające
    czekam na następny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pfffff. Pffffffffffffffffff...
    HAHAHAHA, zabawna jesteś. Nie interesuje? Hahaha. Źle, że kończysz. Bardzo źle i kropka. Przedłużaj ile się da :D
    Awwww, jakie to było piękne i słodkie, jak N. powiedział, że chce mieć dzieci z M. :D Śmiać mi się chciało, jak czytałam fragment, jak się tłumaczył mamie gdzie byli i co robili. Ciekawska jest ta Eva, nie ma co :D Ciekawe o czym tak dyskutowali rodzice Nialla? Czyżby obgadywali ich? :D Hahaha, Greg co wyjechał z Amber :D Dobra, pisałabym dalej, ale tak mnie korci, żeby już następny przeczytać, że zakończę na: świetne i lecę czytać :D

    OdpowiedzUsuń