czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział XXXIV




Niall ciągną mnie w nie znanym mi kierunku.
-Niall ale do Twojego domu idzie się w drugą stronę- przypomniałam mu.
-Tak wiem, ale chce Ci coś pokazać.- odparł.
-Ale pada, nie możesz mnie tam zabrać jutro jak nie będzie padać?- zapytałam, on popatrzył mnie dziwnym wzrokiem.- Tak wiem jestem marudna, nie lubię chodzić po deszczu.
-Z mną też nie?- zapytał.
-Z Tobą to pójdę na koniec świata, ale nie dziś. Nogi mnie bolą.- powiedziałam załamanym głosem.
-To chodź tu.- odparł, a ja przysunęłam się do niego. Nagle blondyn wziął mnie na ręce, a ja zaczęłam piszczeć.
-Proszę postaw mnie.- śmiałam się jak głupia.
-Nie mogę, bolą Cię nogi muszę teraz Cię zanieść tam gdzie chciałem.
-Dobra postaw mnie, pójdę sama.
-Na pewno?- zapytał patrząc mi prosto w oczy.
-Tak.- powiedziałam a ten postawił mnie na ziemi.- Dziękuje.
Szliśmy w siebie wtuleni przez dobry kawałek drogi, naglę doszliśmy do dużego drzewa na którym był zbudowany domek. Nie wiedziałam co on kombinuję. Kiedy Niall mnie pociągną w stronę drabinki zwieszonej po konarze drzewa.
-Ty chyba żartujesz?- zapytałam.
-A wyglądam żebym to robił?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Niall nie mam siły.
-To Ci pomogę.- odparł i kucną przede mną tyłem.
-Niby co mam zrobić?
-Wskakuj na barana.-powiedziała ze śmiechem.
-Ty wariacie.- powiedziałam to kiedy wchodziłam na jego plecy, blondyn wyprostował się, a ja mocno się do niego przytuliłam. Pomału weszliśmy do domku, a Niall postawił mnie na podłodze.
-Nie ruszaj się zapalę światło.
-To tu jest prąd?- zapytałam, a w odpowiedzi dostałam tylko wybuch śmiechu blondyna. Naglę rozbłysło się światło mnóstwa lampek choinkowych w różnych kolorach. Zatkało mnie, taki właśnie domek zawsze chciałam mieć, ale nikt nie chciała mi w tym pomóc.
-Tu jest niesamowicie.- powiedziałam w końcu.
-Kiedy byłem młodszy zawsze tu przebywaliśmy z moją ekipą.- opowiedział mi Niall.
-Epiką?- powtórzyłam pytając.
-No tak, kilku kolegów i koleżanek.
-Koleżanek?- znów to zrobiłam.
-Jeśli chodzi Ci o to czy Holly to tak, też tu z nami przesiadywała.
-A to super.- powiedziałam.
-Wiem że mówisz to tylko z grzeczności, ale za to Cię kocham.- odparł i dał mi buziaka w policzek. Pociągną mnie w stronę workowatej pufy. On na niej usiadł, a mnie wygodnie usadził na swoich kolanach.
-Mam same dobre wspomnienia z tego miejsca, zawsze wszystko się tutaj układało.
-To bardzo dobrze.- powiedziałam. Zawiesiłam swój wzrok na gitarze, która stał w rogu.- Nikt tu nie był ostatnio?
-Czego pytasz?
-Bo jest tu gitara i to trochę dziwne.
-Rozgryzłaś mnie, to ja ją tu przyniosłem.
-Zaplanowałeś to?
-No tak.- uśmiechną się szeroko, zdjął mnie z swoich kolan i wstał, a mi kazał z powrotem usiąść, więc tak zrobiłam. On sam podszedł do instrumentu i wziął go w swoje ręce. Wrócił do mnie i usiadł na przeciwko mnie.
-Chce Ci coś zaśpiewać, napisem ją właśnie dla Ciebie.-powiedział i zaczął grać * .
Po chwili dodała to tego jeszcze śpiew.

I'm falling in, I'm falling down
I wanna begin but I don't know how
To let you know, how i'm feeling
I'm high on hope, I'm reeling

And I won't let you go, now you know

I've been crazy for you all this time
Kept it close, always hoping
With a heart on fire
A heart on fire
With a heart on fire
A heart on fire

Hand in hand, sparkling eyes

The days are bright and so are the nights
Cause w hen i'm with you, I'm grinning
Once I was through, but now i'm winning

No I won't let you go, now you know

I've been crazy for you all this time
I've kept it close, always hoping
With a heart on fire
A heart on fire
With a heart on fire
A heart on fire

Let me walk through life with you

Everybody dreams of having what we do
Like we're rolling thunder, you pull me out from under

No I won't let you go, now you know

I've been crazy for you all this time
I've kept it close, always hoping
With a heart on fire
A heart on fire
With a heart on fire
A heart on fire

A heart on fire 


Patrzyłam na niego i nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta, zaskoczony chłopak nie wiedział co ma zrobić. Niedbale odłożył gitarę i posadził mnie na swoich kolanach. Całowaliśmy się coraz zachłanniej.
-Na pewno tego chcesz?- zapytał odrywając się ode mnie na chwilę blondyn.Nie powiedziałam nic tylko przytaknęłam głową.- Ale na pewno tutaj? Ja mogę poczekać wiesz o tym.
-Tak Niall wiem, ale chce tego właśnie tu i teraz.- odparłam.
Znów złączyliśmy nasze usta w namiętnych pocałunkach. Po chwili zaczęliśmy pozbywać się części naszej garderoby. Marynarki. Koszula blondyna. Moja sukienka, w tym momencie Niall przerwał znów pocałunek i zapytał:
-Na pewno?- patrzył na mnie tak jak jeszcze nigdy, w jego oczach było widać wielki pożądanie, co na pewno było widać również w moich.
-Tak, chce tego.- odparłam, a on całując mnie przygryzł moją dolną wargę.
Pomału odpięłam jego spodnie, wtedy chłopak pociągną mnie w stronę materaca, który stał w rogu pomieszczenia.
Delikatnie mnie na nim położył i zaczął obdarowywać moje całe ciało pocałunkami. Policzek, broda, szyja, obojczyki, dekolt, brzuch i w drugą stronę zakończył na ustach długim i idealnym pocałunkiem. Nie byłam mu dłużna, przekręciłam się tak że to ja byłam na górze. Zrobiłam to samo co blondyn, on tylko śmiał się pod nosem. Nachyliłam się nad nim, a on spytał:
-Mogę?- wskazując na mój stanik, ja przygryzłam swoją wargę i pokiwałam głową.
Niall męczył się przez chwilę z odpięciem zapięcia.
-Mogę to sama zrobić.- powiedziałam.
-Nie , ja to zrobię.- odparł dając mi buziaka w kącik moich ust.
Po chwili byłam już bez górnej części mojej bielizny, Niall obrócił się tak że ja znów byłam na dole.
Zaczął bawić się moimi piersiami, sprawił tym że pragnęłam go jeszcze bardziej.
-Niall?- zapytałam po chwili.
-Hmm?
-Możesz już skończyć tą bardzo przyjemną ale tak strasznie denerwującą grę wstępną?- chłopak zaśmiał się, a ja szybko zdjęłam jego bokserki, on to samo zrobił z moimi figami.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, kiedy to on przeją inicjatywę i wszedł we mnie.
Niall był bardzo delikatny i właśnie za to go kocham.
Doszliśmy w tym samy momencie, zmęczony blondyn opadł obok mnie na materac i przytulił mnie do siebie.
Ja położyłam głowę na jego nagim torsie i wyszeptałam:
-Dziękuje, kocham Cię zawsze i na zawsze.- popatrzyłam mu w oczy które śmiały się do mnie jak za każdym razem kiedy w nie patrzyłam.
-To ja dziękuje, też Cię kocham zawsze i na zawsze.- powiedział i pocałował mnie w głowę.
Uwielbiałam kiedy tak robił.
Już nic nie mówiliśmy, wsłuchiwaliśmy się tylko w nasze równomierne oddychanie. Po chwili zmógł mnie sen i tak zasnęłam w objęciach mojego pierwszego i mam nadzieje ostatniego mężczyzny.



***

Przepraszam za wszystkie błędy 

* Wyobraźcie sobie że właśnie Niall to śpiewa ;))


Hmmm rozdział, no nie wiem ...
Podoba się? 
I tak nie umiem pisać scen +18, więc wybaczcie mi to co jest tam nabazgrane ;)


I chyba dobrze że kończę tą historię bo jakoś zainteresowanie nią spadło masakrycznie ;(

Ale i tak dziękuje za wszystkie komentarze ;**
Kocham Was :D 
Do następnego ;**


Zapraszam na drugiego bloga :

6 komentarzy:

  1. Oho, jak widzę 'dali czadu'. Dobrze, że w ich życiu wszystko w porządku. Monika już sporo się nacierpiała i z tego co pamiętam, jeszcze trochę choroby jest przed nią. Dobrze, że ma przy sobie kogoś takiego jak Niall, który kocha ją i wspiera jak tylko może. Cieszę się, że dogaduje się z rodziną swojego chłopaka, to na pewno duży plus dla ich związku. Czekam na następny. :)

    http://i-just-trying-read-the-signals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nie kończ tak szybko tego opowiadania ;)
    rozdział świetny ;]
    i co z tego, że nie umiesz opisać +18 ? ważne, że była. a wyszła dobrze, jak wszystko inne, co piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie... Nie kończ tego jeszcze...
    No, ale to nie jest ostatni rozdział?
    Oby... I tak wszystko tu świetnie opisałaś.
    Uuuu, jak ja się cieszę, że oni wreszcie są razem,
    ale tak razem już zawsze i na zawsze...
    Uwielbiam to opowiadanie :)
    Czekam na następny rozdział. Będzie jeszcze, prawda?

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  4. też nie umiem pisać takich scenek. no, ale w każdym razie nie przesadzaj. wyszło całkiem nieźle ; d
    czekam z niecierpliwością na następny ; d i nie dopuszczam do siebie mysli, że możesz to opowiadanie zakończyć. tak nie można! ; *

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny . Kocham twojego Bloga .

    Zapraszam do mnie ; *

    http://lovedirection4ever.blogspot.com/ liczę na komentarz

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, ej, bez takich! To NIE dobrze, że kończysz, a zainteresowanie wcale nie spadło. Ciekawe skąd w takim razie 30 obserwatorów, hmm? Nie przejmuj się tym tak! Przecież są wakacje, większość chwyta ostatnie dni i wyjeżdża gdzie się tylko da. W dodatku spora ich część nie przesiaduje wtedy na komputerach, więc bez paniki. Sama się o tym przekonałam, bo z dnia na dzień zdecydowalam się wyjechać na tydzień ;p
    O jejku, nie wiem dlaczego, ale w tej historii nie spodziewałam się scenek plus osiemnaście ;p Na ogół za nimi nie przepadam, wręcz przeciwnie, jednakże wyjątki chodzą drogami. Doczytałam więc do końca xD nie znam się, ale chyba nie wyszło tak źle ;p Ogólnie cały rozdział zajebisty, jak zawsze :) Miłość M. i N. jest coraz większa w dodatku ich więzy się... zacieśniają? Tak czy siak, chyba nie boją się już totalnie okazywać sobie uczuć :p Gdy to czytałam, to pamiętam, że pojawiło się pytanie w mojej głowie: czy Eva i reszta nie będą się martwić o nich, jak sobie znikną na całą noc? Odpowiedź przyszła z następnym rozdziałem, ale o tym w następnym komentarzu :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń