wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział XXXIII




-Proszę zrób to dla nas.-patrzyły na mnie, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Zgodzić się, czy może nie?
To był najtrudniejsza decyzja mojego życia, ale w końcu powiedziałam:
-Dobrze.
Poczułam jak na mój serdeczny palec prawej ręki Eva wsuwa pierścionek. Z niedowierzaniem popatrzyłam na swoją dłoń, on był cudowny. Choć liczył tyle lat nie był wcale zniszczony, a na mój palec pasował idealnie.
Zabrałyśmy wszystkie wazy i skierowałyśmy się do jadalnie. W pomieszczeniu prowadzona była zażarta rozmowa o tym który klub piłkarski jest najlepszy.
-Dość tego zawsze gdy się spotykacie, kłócicie się o to samo.- powiedział starsza pani.- Możecie pewnego dnia o tym nie rozmawiać?
-Babciu ale o czym mamy rozmawiać, przecież to jest tak waż...- Niall przerwał w połowie zdania, a jego wzrok był utkwiony na palcu mojej prawej dłoni, a raczej na przedmiocie który tam spoczywał. Spojrzałam mu w oczy, ale momentalnie spuściłam wzrok, patrzył na mnie tak dziwnie, jak jeszcze nigdy dotąd.
Każdy zebrany w pomieszczeniu czekał na to co powie blondyn, sama byłam tego bardzo ciekawa.
On jednak dalej milczał, a ciszę w końcu przerwał Rob.
-W takim razie może weźmiemy się za jedzenie?
-Monika mogę Cię prosić na słowo?- zapytał Niall, puszczając pytanie ojca mimo uszu.
-Jasne.-odparłam spokojnie, choć tak naprawdę w środku cała się gotowałam i zastanawiałam się jak będzie reakcja mojego chłopaka.
Wyszliśmy na werandę, był już wieczór więc nasze postacie podświetlała tylko mała lampa przy drzwiach i światło księżyca. Stałam i patrzyłam na Nialla, czekałam aż w końcu coś powie, ale on stał oparty o balustradę i patrzył w dal.
-Niall, przepraszam.- powiedziałam.
-Za co mnie przepraszasz?
-Za to co mam na palcu, ale twoja mama i babcia mnie o to poprosiły nie mogłam im odmówić.- odparłam szybko.
-Nie musisz mnie za to przepraszać, to ja powinienem przepraszać Ciebie.
-Niby za co?- zapytałam.
-Za to że to nie ja zadałem to pytania-podszedł do mnie i zdjął z mojego palca pierścionek, zaczął go okręcać w swoich.- Za to że nie ukląkłem przy tobie.- właśnie w tej chwili to zrobił- Za to że to nie ja włożyłem Ci go na palec. Za wszystko.
-Niall proszę wstań.- powiedziałam.
-Nie mogę.-odparł.-To tak czy Ty Moniko Mario Weroniko Jaworska wybaczysz takiemu głupkowi jak ja i zgodzisz się być ze mną do końca naszych dni, abyśmy mogli mieć dzieci i wnuki, żebyśmy cieszyli się tym że mamy siebie nawzajem każdego dnia, abym mógł zasypiać i budzić się obok Ciebie. Abym każdego dnia mógł robić dla Ciebie śniadanie, ale nie zawsze do łóżka, żeby nasze dzieci były podobne do Ciebie z charakteru ale z wyglądu też. Żebym mógł mieć ciebie zawsze obok siebie. Czy zgodzisz się zostać moją żoną?- kiedy zadał to pytanie zamarłam, do moich oczu napłynęły łzy. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa, pokiwałam tylko twierdząco głową, a Niall z powrotem wsuną na mój palec pierścionek, nagle rozbłysk się flesz. Blondyn wstał i przysną swoje usta do moich, złączyliśmy się w pocałunku kiedy znów błysną flesz. W oddali usłyszałam brawa, oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam za siebie. Stali tam wszyscy, a mama i babcia Niall płakały tak samo jak ja. Greg cieszył się jak głupi, a Amber stał jak wryta, ale również miała łzy w oczach. Niall objął mnie od tyłu i szepną mi do ucha:
-Kocham Cię zawsze i na zawsze.
-Ja ciebie też, zawsze i na zawsze.
-To teraz możemy już iść jeść.- powiedział wesoło blondyn, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Ruszyliśmy z powrotem do domu, ale nagle poczułam czyjąś rękę na swojej.
-Możemy chwilę pogadać?- zapytała Amber.
-Jasne, my za chwilę do was dołączymy.- powiedziałam do reszty. Wszyscy weszli do domu, zostałyśmy same.
-O czym chciałaś pogadać?- zapytałam.
-Chciałam Cie przerosić za mój niewyparzony język, za to że zadaje takie głupie pytania.-powiedziała- Przepraszam.
-Przyjmuje przerosimy, ludzie są ciekawi i dlatego zadają takie pytania. A teraz głowa do góry.
-Dziękuje i gratuluję.- powiedziała trochę smutna.
-Coś się stało?
-Chodzi o to że wiem że Greg nie był w żadnej Australii, że tak po prostu mnie okłamał.- odparła ze łzami w oczach.- A ja głupia wierzyłam w to, wiesz jak się czułam że mnie okłamał? Czułam się fatalnie, ja go kocham i to całym sercem. A on co? Wiem nie powinnam za nim latać, ale nic na to nie poradzę moje serce wybrało właśnie jego.- powiedziała to wszystko przez łzy.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc po prostu ją przytuliłam.
-Pogadam z nim, ale teraz proszę nie płacz już.- powiedziałam w końcu i otarłam jej łzy z policzka.- Chodź bo na nas czekają.- dodałam i złapałam ją za rękę prowadząc ją do domu.
-Nie powinno mnie tu być.- powiedziała słabo.- I tak nikt mnie tu nie lubi.
-Przestać to nie prawda, ja uważam że jesteś wspaniała a znam Cię dopiero parę godzin.
-Dziękuję.
Uśmiechnęłam się do niej i weszłyśmy do domu, wszyscy zebrani patrzyli na nas ze zdziwieniem może dlatego że wyglądałyśmy strasznie. Oby dwie miałyśmy rozmazany makijaż, łzy w oczach i do tego uśmiech na twarzy. To wszystko do siebie nie pasowało, ale byłyśmy w połowie szczęśliwe i smutne.
 Usiadłyśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po godzinie nie było nawet jednego okruszka na żadnym talerzu.
Tym razem wszystkie cztery wzięłyśmy się za sprzątanie po kolacji. A panowie zasiedli przed telewizorem i oczywiście zaczęli oglądać jakiś mecz.
Podczas zmywania Eva zaczęła rozmowę:
-Amber kochanie co tam u Ciebie słychać?
-Nawet dobrze, jestem już na trzecim roku prawa, teraz zostało mi tylko wybrać dokładnie specjalizacje i te ostatnie dwa lata miną bardzo szybko. Mam nadzieje że obronie się za pierwszym razem, ale to nie będzie trudne. Po tym jak skończę studia zamierzam wyjechać do Londynu i tam jakoś się urządzić, znaleźć prace i tam żyć.
-Nie wiedziałam że studiujesz prawo.- powiedziała zdziwiona babcia Nialla.
-No taka już u nas tradycja, a ja tak naprawdę to odnajduję się w tym i strasznie to lubię.- odparła blondynka.
-To bardzo dobrze, cieszę się że robisz to co lubisz. - powiedziała Eva.
- Tak ja to kocham, uwielbiam pomagać ludziom a w ten sposób będę mogła im pomagać.
-Jesteś inna niż myślałam.Nie wiem dlaczego Greg Cie ok...- nie skończyła bo pewnie przypomniała sobie że nie może wydać syna.
-Proszę pani ja wiem że Greg mnie okłamał, nie był w żadnej Australii.- powiedziała ze spokojem blondynka.
-Ale jak to?- zapytała babcia Nialla.
-Tak Amber wie o tym że Greg nigdzie nie wyjechał, że był cały czas tu w Irlandii.- sprostowałam wszystko.
-Ooo- tylko tyle powiedziały obydwie.
-Nie jestem ślepa, widziałam go na ulicy kilka razy. I tak udawałam że dalej myślę o tym że jest tam daleko. Czekałam na moment kiedy sam wpadnie, ale nie doczekałam się.
-To ja mam pomysł.- powiedział głos za nami, bardzo dobrze znałam ten głos. To był Niall.
-Ja tego nie chce, nie chce żeby myślał że jestem natarczywa, choć i tak pewnie tak myśli, po tym jak tak naglę zjawiłam się w waszym domu dziś.-powiedziała szybko, blondyn wyszedł z kuchni tak szybko jak się w niej pojawił.
-Kochasz go, prawda?- zapytałam.
-Już dziś o tym Ci mówiłam , on jest moim powietrzem a bez powietrza nie da się żyć i tak wiem jestem naiwna, ale mam nadzieje że on kiedyś też mnie pokocha.- odparła.- Ten rok był dla mnie straszny, kiedy widziałam go na ulicy, moje serce pękało na milion kawałków, bo tak bardzo mnie okłamał, a ja głupia nie mogłam go przestać darzyć tym uczuciem.- wszystkie cztery miałyśmy w oczach łzy, popatrzyłam w stronę wyjścia do kuchni, a tam stał Niall i Greg. Brunet stał oniemiały i patrzył tępo w plecy blondynki.
-Amber?- zapytał,ona momentalnie odwróciła się ocierając swoje policzki.
-Greg, powiedz że tego nie słyszałeś.
-Przykro mi nie mogę tego powiedzieć.
-To ja w takim razie już pójdę.- powiedziała dziewczyna.- Dziękuję za obiad, a w sumie to za kolacje.- te słowa skierowała do starszej pani Horan.
-Nie ma za co moje dziecko.- odparła.
-To w takim razie dobranoc.- powiedziała i skierowała się do drzwi wyjściowych.
Wszyscy staliśmy oniemiali, nagle oprzytomniałam.
-Greg?- zapytam.
-Hmm
-Leć za nią, ja wiem że Ty coś do niej czujesz tylko nie chcesz tego pokazać światu, boisz się że zostaniesz zraniony, ale ona Cię kocha to jest pewne.
On tylko popatrzył na mnie i wybiegł szybko z domu, wszyscy ruszyliśmy za nim.
Ta scena była normalnie jak z filmu, właśnie zaczął padać deszcz.
Greg podbiegł do blondynki złapał ją w swoje ramiona i pocałował.
Idealny pocałunek w deszczu. Naglę brunet uklęk na kolano i powiedziała:
-Amber Roberts, wiem byłem idiotą i nie widziałem tego jak jesteś naprawdę, a tak naprawę jesteś mądra, urocza, wrażliwa, kochana, piękna, wspaniała. I choć zawsze mówisz to co myślisz, to właśnie za to Cię kocham i tak zrozumiałem to właśnie teraz,ale to nie jest ważne.Teraz ważna jesteś tylko Ty, więc czy zgodzisz się zostać moją żoną? Tak wiem nie mam pierścionka, ale to nie jest najważniejsze, przepraszam za to. Więc?- skończył swój monolog, a moje oczy zaszły łzami, Amber też nie powstrzymywała ich, choć padał deszcz to było widać. Popatrzyłam na Niall i powiedziałam:
-Mam nadziej że się nie obrazisz.- wyswobodziłam się z jego uścisku i ruszyłam w stronę pary, po drodze ściągnęłam pierścionek z palca. Stanęłam obok nich i podałam go brunetowi.
-Monika, ale ja...
-Bierz go, wkładaj jej na palce i bez gadania.- przerwałam mu, chłopak wziął pierścionek z mojej ręki i wsunął na palec blondynki.
-A czy ja się zgodziłam?- zapytał ze śmiechem Amber, Greg się zmieszał i to bardzo.
-Yyy- jąkała się.
-Dobrze zgadzam się.- powiedziała ze śmiechem dziewczyna, brunet wstał i pocałował ją.
Zaczęłam bić brawo i wszyscy pozostali zrobili to samo.
Nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach. odwróciłam się i zobaczyłam mojego kochanego blondyna.
-Jesteś aniołem, wiesz?- zapytał.
-Nie Niall nie jestem.- odparłam ze śmiechem.
-Jesteś i w dodatku moim.- powiedział i mnie pocałował.
-Kocham Cię i nawet jeśli oddałaś pierścionek moje oświadczyny są nadal aktualne.- powiedział przerywając pocałunek.
-Kocham Cię, zawsze i na zawsze.- odparłam i znów złączyliśmy swoje usta w pocałunki.
-Chodź wrócimy do domu spacerem.- złapała mnie za rękę i pociągną w stronę furtki.
-Dziękuje za kolacje była pyszna i miło było państwa poznać.-zdołałam tylko tyle krzyknąć do dziadków chłopaka, oni tylko nam pomachali.


***

Przepraszam za wszystkie błędy 


Takie tam oświadczyny w dwóch wydaniach :P
Ale powiem wam że to nie były pierwsze i ostatnie ;))

I tak jestem załamana bo nie oglądałam zakończenia olimpiady, tzn. oglądałam ale oczywiście M. musiała się spóźnić  ;( 
Spokojnie już to nadrobiłam :P ale to nie to samo ...



Dziękuje za komentarze ;**
Kocham Was :D 
Do następnego ;**


***

I taka mała sprawa wpadłam na pomysł następnego opowiadania i założyłam już bloga ;) 
Dziś dodam bohaterów :D

5 komentarzy:

  1. słoodkie ;3
    jeju, Ty to masz talent ;D
    czekam na następny ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mhm, przeczytałam twój rozdział, i nie potrafię go skomentować. Jest kilka błędów, ale to nie przeszkadzało mi w czytaniu twojej opowieści. Czekam na kolejny rozdział i fajnie by było gdybyś mnie poinformowała na moim blogu :> -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy ; dd ale wszystko wyszło świetnie ; )
    teraz Niall chyba bedzie musiał zainwestować w pierścionek co nie ? ; d
    czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny.
    Oj tam - ważna jest miłość.
    Nie martw się też na olimpiadę się spóźniłam ale powiem szczerze, że wyszła im świetnie cała. ♥

    http://perfect-crazy-sweet.blogspot.com/
    http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, o matko, o matko! Doczekałam się, doczekałam! W końcu! Niall się jej oświadczył, aaaawwww *-* Wiedziałam, że wymyślisz coś oryginalnego :D Pomysł był wręcz genialny! Dają jej pierścionek, Niall sobie zdaje sprawę, że to on powinien był dać jej go pierwszy, więc interweniuje i się oświadcza. No idealne! A później jeszcze ten hojny gest ze strony Moniki - oddanie pierścionka Gregowi i Amber. Ależ ta dziewczyna jest dobroduszna. I równie pomysłowa! Nie każda dziewczyna w jej sytuacji oddałaby tak cenny drobiazg. Czekaj, nie pierwsze i nie ostatnie? No to ja już czekam sobie cierpliwie na następne :D Eh, weź nawet nie mów o tej Olimpiadzie. O jej zakończeniu, znaczy się. Nie wiedziałam, że to tamtego dnia, zapomniałam na śmierć. Koleżanka dzień później: oglądałaś zakonczenie? Myślałam, że dostanę białej gorączki. Jak mogłam zapomnieć? xD No nic, komentuję dalej. (Czytałam na bieżąco, nie miałam jak skomentować, czyli po staremu ;p)

    OdpowiedzUsuń