czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział VII





I nadszedł ten dzień, wychodzę z szpitala. Aby za kilka dni znaleźć się w innym. Cudownie.
Po wypisie, razem z mamą i Anką, ruszyłyśmy w stronę domu, żeby pożegnać się z całą rodziną i spakować bagaż oczywiście.
W domu była cała rodzinka, dzieciaki od razu się na mnie rzuciły, mało brakowało a byłabym już uduszona. Uwielbiam Ich.
Po przywitaniu się z każdym, zaczęłam pakownie, chodź tak naprawdę nie wiedziałam, co mam ze sobą zabrać. Co było największym zaskoczenie, ubranie były już przygotowane przez Dorotę, ja tylko miałam wybrać te które najbardziej mi pasowały. Ledwo, co powstrzymałam śmiech, gdy zobaczyłam kupkę z chustkami na głowę było ich tam chyba ze 30. Na moje szczęście lub nie przyjechali chłopcy i mogłam ich spytać, co mam wziąć.
- Hej młoda- zwrócił się do mnie Lou, na co ja zmierzyłam go wzrokiem, ale on nic sobie z tego nie zrobił i witał się z całą resztą. Gdy tylko Julka i Lila go zobaczyły od razu skoczyły na niego i nie miały zamiaru go puszczać, jak dla mnie to bardzo dobrze mu tak. Ma za swoje.
Po jakimś czasie do pokoju weszli pozostali, przywitali się z mną i z całą rodzinką.
Po chwili wszyscy wyszli i zostałam sam z chłopakami.
- Jaka jest teraz pogoda w Londynie?- zapytałam dalej patrząc na stertę ubrań.
- A niby skąd mamy to wiedzieć, od dwóch tygodni jesteśmy w Polsce jakbyś jeszcze nie zauważyła- powiedział Harry. A ja popatrzyłam na niego spod byka.
- Londyn latem jest piękny, świeci słońce, a temperatura jest gdzieś w granicach 25^C, chociaż wieczory są chłodne i od czasu do czasu trochę pada.-powiedział tym swoim melodyjnym głosem Liam, słychać było że tęsknie za miastem, a raczej z dziewczyną która w nim została.
- Dziękuje- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
-Ej a my?- oburzył się Harry.
- Wy nie dostaniecie, bo nie powiedzieliście tego, co Liam- powiedziałam i wystawiłam w jego stronę język.- Mam pomysł, może to wy wybierzecie mi te ubrania?
Oni popatrzyli tylko po sobie, a za chwile wszystkie ciuchy latały po całym pokoju, bo Harry, Lou i Zayn zaczęli je tak przerzucać. Ja tylko opadłam na miejsce gdzie siedział brunet, a mianowicie obok, Nialla, który panicznie zaczął się śmiać, spojrzałam na niego i zapytałam:
- Co Ci?
-Nic, tylko powiem Ci, że jak oni wybierają te ubrania to raczej nie będziesz miała, w czym chodzić- uśmiechną się szeroko i wstał.
Ruszył w stronę ubrań, które już wybrali chłopcy i wyciągną jedną bluzkę, której nie można było nazwać bluzką.W sumie to nie wiem co ona tam robiła, dlaczego w ogóle Dorota ją wyciągnęła do rzeczy które mogę ze sobą zabrać. Oczy wyszły mi z orbit, szybko wstałam i krzyknęłam:
- Dość.
Wszyscy zastygli w bez ruchu, blondyn dalej się śmiał.
- Wystarcz jednak sam je wybiorę.
- A co nie podobają się Ci te? – drażnił się ze mną Niall.
- Ty się jeszcze pytasz?
-Żartuje mała- powiedziała i puścił do mnie oczko.
-Nie jestem mała.- odwróciłam się do niego plecami i udawaną złością.
-Oj nie fochaj się na naszego blondasa- powiedział Lou.
A ja odwróciłam się w stronę Nialla tak słodko się uśmiechał, że nie mogłam się na niego długo gniewać, podeszłam do niego jeszcze bliżej i powiedziałam:
- Dobra wybaczam Ci.
On wyszczerzył się jeszcze bardziej i przytulił mnie mocno.
Jak on cudownie pachnie-pomyślałam- ogarnij się dziewczyno- skarciłam się od razu.
- A teraz to wypad z mojego pokoju, bo muszę się spakować- powiedziałam i wypchałam całą piątkę za drzwi.
Pakowanie zajęło mi jakieś półtorej godziny, tylko tyle bo moja kochane siostrzyczka były tak wspaniałomyślne że mi pomogły.Po skończeniu tej strasznej czynności padłam wykończona na łóżko i zasnęłam.




***

Znowu coś mi tu nie pasuje w tym rozdziale, ale nie mam pojęcia co więc musi być taki jaki jest ... 
 
Dziękuje za komentarze ;**


To są skutki nudy M. , kiedy dzieci jej siostry malują farbami ;P  
Mój charakter pisma jest straszny, więc na to nie zwracajcie uwagi ;))
Tego zdania trzymam się w te wakacje, bo one muszą być wspaniałe ;D

 A i nie wiem czy jest sens dodawania rozdziałów codziennie, więc proszę was o wyrażenie waszego zdania na ten temat ;)

5 komentarzy:

  1. nie wiem co Ci w nim nie pasuje, bo jest świetny..spodobał mi się ;)
    rysunek fajny i uwierz mi nie piszesz źle :D
    a co do rozdziałów to dla mnie lepiej jak będziesz dodawać codziennie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajny, a twój charakter pisma też :P
    Co do rozdziałów, to wiem z własnego doświadczenia, że trudno dodawać codziennie nowe rozdziały . Więc to już twój wybór ^^

    P S . U mnie rozdział 12 . -- > http://life-in-the-fucking-world.blogspot.com/ . Zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się. : )

    Zapraszam również na mojego bloga. Zachęcam do czytania i komentowania. ( :
    http://myjudgementiscloudedliketonightssky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepiej co 2 dni dodawać rozdziały ;DD
    Extra rozdział ; *
    http://wyobraznia1d.blogspot.com/ zapraszam do mnie ; ))

    OdpowiedzUsuń
  5. No, wreszcie znalazłam w sobie na tyle siły i z powrotem wzięłam się za nadrabianie rozdziałów na wszystkich blogach po kolei :D Dotarłam do Ciebie i na mojej twarzy zagościł uśmiech :) Hahaha, nie dziwię się, że wolała jednak sama się spakować. Z tego co widzę chłopacy wcisnęli jej dość sexy ciuszki itp, itd? :D Ah, to zawsze dla niej jakiś moment wytchnienia, te kilka dni między odwiedzaniem kolejnego szpitala. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Mam również świadomość, iż powtarzam to zdanie w każdym komentarzu, ale cóż poradzić :D Te słowa cały czas cisną mi się na usta, nie mogę ich zignorować :D Jak dla mnie to wydaje mi się, że lepiej by było i Tobie i nam, gdybyś dodawała np. co dwa dni, ale rozdział dwa razy takiej wielkości :D Byłoby więcej do czytania a i moglibyśmy trochę potęsknić i po wyczekiwać nowych rozdziałów haha :D Okie dokie, lecę czytać kolejny *-*

    OdpowiedzUsuń