piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział I



Leżałam na szpitalnym łóżku wpatrzona w jedną małą kropkę na ścianie, myślałam nad tym kiedy to się skończy . Już się nie łudzę że z tego wyjdę, nie ma dla mnie ratunku. Najchętniej przerwałabym już to dawno temu, ale jakoś nie mogę się za to zabrać. A może dlatego bo za bardzo mnie pilnują? Nieważne. Takie życie jest ciężkie , wszyscy obchodzą się ze mną jak z jajkiem, które przez przypadek może wypaść z rąk i rozbić się. To jest naprawdę trudne, patrzyć na twarze bliskich i wyczytywać z nich ból. Starają się go ukryć, ale ja i tak wiem swoje, cierpią razem ze mną i to jest najgorsze.
Znajomi , hehe dobry żart . Wszyscy po jakimś czasie o mnie zapomnieli. Chodź nie, one zostały, trzy wspaniałe i kochające przyjaciółki.
Moje rozmyślanie przerwało tłuczenie kropel deszczu o szybę. Zwróciłam w tamtą stronę swój wzrok i od razu tego pożałowałam. Zobaczyłam w niej dziewczynę której nie poznawałam od dłuższego czasu. Szczupła buzia, wielkie worki pod oczami, oczy które nie maja w sobie życia tylko smutek, chustka na głowie . Właśnie to było w tym najgorsze, brak włosów. Nowotwór złośliwy nie liczy się z tym że Ty chcesz żyć, atakuje w najmniej nieoczekiwanym momencie i nie daje okazji aby stawić mu czoła, po prostu pomału wyżera Cię od środka. Po mojej twarzy mimowolnie zaczęły spływać łzy na które nie miałam już sił, łzy które starałam się powstrzymać ale one nie dały za wygrana płynęły dalej.
Nagle usłyszałam otwieranie drzwi, szybkim ruchem ręki przetarłam oczy, żeby nie było widać że płakałam,łzy nadal cisnęły się do oczu ale starałam się być twarda. Do sali weszła mama, której twarz wyglądała podobnie do mojej, tyle że on miała bujna czuprynę swoich już siwych włosów. Nie była młoda, miała już po 50-siąctce, byłam jej najmłodszym dzieckiem, tzw. oczkiem w głowie. Próbowałam wymusić uśmiech, ale wyszedł mi z tego tylko grymas. Odwzajemniła go i podeszła do mnie obejmując mnie bardzo mocno, nie było to nic nowego zawsze tak robiła, ale dziś ten uścisk było o wiele za mocny , co świadczyło o tym że coś się stało. 
 -Coś się stało? - zapytałam ochrypniętym głosem, ale w odpowiedzi dostałam tylko głośny wybuch płaczu i już wiedziałam na 100 % że stało się coś złego. Mama nigdy przy mnie nie płakała starała się to ukryć, chodź ja i tak wiedziałam że to robi. Do sali weszła Anka, popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem, a po jej policzku popłynęła samotna łza.
- Powiecie mi co się stało?
- To nic takiego, nie przejmuj się tym . - powiedziała moja siostra.
- Ta jasne patrz już się nie przejmuj, przecież widzę że coś jest nie tak. A dziś jest środa, dzień konsultacji lekarskich, więc jak powiesz mi że nie chodzi o mnie to Cię wyśmieje.
- Nie rozgrzebuj tego tematu, nieważne. I koniec tej rozmowy.
Popatrzyłam na mamę, siedziała na krześle i opierała głowę na dłoniach. Nie mogłam na nią patrzeć, coś aż mnie ściskało w środku. Zwróciłam swój wzrok na Ankę i powiedziałam:
-  Powiesz mi albo pójdę sama do lekarza. Wybieraj.
- Nie zrobisz tego.
- A założymy się - odparłam wstając .
- Proszę przestań. Powiem Ci ale musisz usiąść.
Zrobiłam jak prosiła, wiem szybko się poddałam ale nie miałam tak naprawdę siły aby gdziekolwiek pójść, ale on nie musi o tym wiedzieć.
- Więc?- ponaglałam ja.
-Pamiętasz mówili o tym że muszą Cię znowu operować...
-Tak i co to jest ta wiadomość?- zapytałam
-Możesz mi nie przerywać chodź raz w życiu?- odpowiedziała pytanie.
- Przepraszam , mów dalej.
-Mieli Cię operować, ale nie zrobią tego- zamarłam, czyli to już koniec. Łzy cisnęły mi się do oczu ale powstrzymałam się.- Tutaj nie ma możliwości, a rodziców nie stać na operacje.Przykro mi.- powiedziała i mocno mnie przytuliła. Do uścisku dołączyła się mama, szepcząc mi do ucha:
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam.
-To nie Twoja wina. Ten na górze tak chciał, więc tak będzie. Nic na to nie poradzimy.- odpowiedziałam i mocniej się do niej przytuliłam.- Kocham Cię .
- Moje serduszko , ja Ciebie też.- powiedziała przez łzy.
Trwałyśmy długo w uścisku, ale po pewnym czasie zmęczona tą cała sytuacją grzecznie wyprosiłam mamę i siostrę. 
Zostałam sama. To co usłyszałam nie powinno zrobić na mnie wielkiego wrażenia w końcu właśnie tego chciałam, ale z drugiej strony strasznie bałam się śmierci. Tak naprawdę nie chciałam umierać, chciałam żyć dalej. Spełniać te wszystkie marzenia, które są nierealne ale chodź spróbować. 
Życie umie nam dokopać, a ja jestem tego najlepszym przykładem. 





***
To tak jest pierwszy rozdziała ;)
Dziękuje za komentarze ;** 
Liczę na to że nie zawiodłam Was ;P 
Życzę wam wspaniałych wakacji, niech zdarzy się w nie coś niezwykłego, co zapamiętacie do końca życia ;)
A dziś trzeba to uczcić :D i dobrze zacząć te dwa miesiące wolności ;P
A co do postów będę się starać dodawać codziennie, chodź niczego tak naprawdę nie obiecuje ;)


6 komentarzy:

  1. Proszę, dodaj szybko następny. Zapowiada się super :)
    Ja tobie również życzę wspaniałych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy blog . Przyznam, że będę zawzięcie czytać ^^

    Zapraszam na nasz blog ! --- >

    http://timidrebellioustwisted.blogspot.com/

    ~ Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  3. hej, dzięki za komentarz pod postem, opublikowałam już pierwszy rozdział http://closedindreams.blogspot.com/ mam nadzieję, że zajrzysz i ocenisz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na http://timidrebellioustwisted.blogspot.com/2012/06/bohaterowie.html prolog .

    Zapraszam do przeczytania ! ~ Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na 7 rozdział na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ mam nadzieję, że wam się spodoba.
    + miłych wakacji - Alice :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wow dziewczyno to jest świetne !! <3
    powiem szczerze że pod koniec popłakałam się :)
    świetnie piszesz :*
    już mnie wciągnęło :D

    OdpowiedzUsuń